czwartek, 31 października 2013

zDENKOwani w Pazdzierniku :)

Witajcie :)


Kolejny miesiac sie skonczyl tak wiec czas na kolejne denko :) W tym miesiacu jest ono mniejsze niz w poprzednich miesiacach ale mimo tego do najmniejszych nie nalezy :) Ale co tu duzo mowic zobaczcie same :)


Garnier Natural Beauty Odzywka z maslem kakaowym i olejkiem kokosowym - recezje znajdziecie tutaj. Nie kupie ponownie bo szkoda mi pieniedzy na cos co nie daje u mnie efektow.
Isana Body Creme Sheabutter&Kakao - nie ma pewnie nikogo kto tego masla nie zna :) Ja zuzywam je do kremowania wlosow kiedy nie chce mi sie ich olejowac :) Napewno jeszcze nie raz po nia siegne :)
L´oreal EverRich Maska do wlosow - recenzja tutaj. Chlip chlip moja ukochana maska sie skonczyla :( Naprawde goraco polecam :) Napewno niedlugo do niej wroce musze tylko moje zapasy uszczuplic :)


Rival de Loop Clean&Care Tonik do twarzy dla wrazliwej i suchej cery - niesamowicie sie pienili byl bardzo lepki. Jedyne co misie w nim podobalo to jego piekny grejfrutowy zapach no i cena - ok.1 euro wiec tani jak barszcz :) Nie zamierzam jednak do niego wracac ponownie tym bardziej ze byla to limitka.
Balea Pflegesanftes Waschgel - recenzja jest tu. Przyjemny zel do mycia twarzy jednak bez efektu wow. Pewnie jeszcze kiedys go zakupie bo jest tani i nie robi krzywdy :)
Lush BubbleGum Lip Scrub - moj ulubiony peeling za ktorego recenzje musze sie w koncu zabrac :) Usta po nimsa gladkie a i pomadki sie lepiej trzymaja :) Oczywiscie kolejne opakowanie juz zakupione :)
Decubal Odzywczy i intensywnie nawilzajacy krem do twarzy - kolejny ulubieniec, ktory starczy mi na dosyc dlugo:) Uzywam zawsze na wieczor w polaczeniu z olejkiem marchewkowym co okazalo sie byc genialnym polaczeniem :D Na szczescie dostalam od jednej z blogerek kolejne opakowanie wiec jestem zabezpieczona na nadchodzaca zime :D. Recenzja tutaj.
Rival de Loop Clean&Care Dwufazowy plyn do demakijazu oczu - bardzo przyzwoity do tego jesli jest w promocji to kosztuje niecale 1 euro co jest smieszna cena. To juz moje kolejne opakowanie i napewno jeszcze nie raz kupie kolejne :)


Treaclemoon Her Mango Thoughts Duschcreme - zel pod prysznic o zapachu mango i pojemnosci 500ml. Szczerze przyznam, ze przejadl mi sie i nie zamierzam do niego wracac.
Giorgio Armani Armani Code Shower Gel - w sumie to zuzylam tylkojegoresztke ktora zalegala mi przez kilka miesiecy pod prysznicem. Byl on w zestawie razem z perfumami, ktore uwielbiam a ktore juz dawno mi sie skonczyly :) Samego zelu napewno nie kupie bo nie jest tani a tylka nie urywa na tylebymgo koniecznie musiala posiadac.
Ziaja Rebuild Peeling myjacy gruboziarnisty - recenzja jest tu. Gdyby nie zapach chetnie kupilabym go ponownie oczywiscie bedac w Pl. Dzialanie jest wystarczajaco dobre jednak nie lubie uzywac kosmetykow kojarzacych misie z chorobskiem i lekami takze nie zamierzam do niego wracac.
Farmona Tutti Frutti peeling do ciala wisnia&porzeczka - uwielbiam te peelingi i ciesze sie, ze w zapasach mam jeszcze dwie buteleczki. Jesli sie skoncza to napewno zakupie ponownie :) Pisalam recenzje tego peelingu tyle, ze o innym zapachu ale wedlug mnie dzialanie maja wszystkie takie samo. Takze recenzje tego peelingu w innej wersji zapachowej mozecie przeczytac tutaj.


Tetesept Aztekisches Kakaobutter Bad - plyn do kapieli, ktory zalegalmi od lutego bo dostalam go wtedy w swoim pierwszym pink boxie. Zapach mial naprawde kakaowy ale niestety tylko w buteleczce bo po wlaniu do wanny ani nie pachnial ani nie robil piany takze sama napewno go nie zakupie.
Bath&Body Works The Sweethearts Honey Sweetheart Body Lotion - takze ten balsam zalegal mi od lipca w szufladzie i choc mamy juz jesien pomyslalam jednak, ze go zuzyje. Ladny, slodki zapach jednak na mojej skorze dlugo sie nie utrzymywal ani specjalnie nie nawilzal. Nie sadze bym miala go kupic ponownie tym bardziej, ze mam jeszcze trzy inne ktore takze zalegaja w szufladzie.
Alverde Pflegende Momente Körperbutter - zapachbyl ladny ale ja generalnie nie lubie masel tej firmy takze pomimo ze jestem ofiara ladnych opakowan to juz wiecej nie dam sie nabrac :) Recenzje i wiecej info znajdziecie tutaj.
Balea Caribbean Dreams Rasiergel - nie nie i jeszcze raz nie. Bardzo mi nie podpasowal i ciesze sie ze go zmeczylam. Pisalam o nim tutaj. Jak dla mnie moze zniknac z polek w DMie bo ja wiecej po niego nie siegne.


Bath&Body Works Coral Reef Deep Cleansing Hand Soap - uwielbiam mydla do rak tej firmy. Tym razem bylato wersja w zelu z drobinkami peelingujacymi o boskim zapachu jednak mydlo okazalo sie byc niewydajne - starczylo nam raptem na 3 tygodnie przy uzyciu dla dwoch osob. Dlatego tez wrocilam do wersji piankowej :)
Soap&Glory Hand Food - kolejny ulubieniec ktorystarczyl mi az na 2 miesiace :) Pisalam takze i o nim co mozecie przyczytac tutaj. Pomimo ze kosztuje niemalze 10 euro to napewno jeszcze nie raz po niego siegne :)
Pedibaehr Rosencreme mit urea - krem do stop, ktory takze dostalam w ostatnim pinkboxie. Nie byl zly ale szalu nie zrobil na tyle zebym przetrzepywala internet w celu zakupienia kolejnego opakowania. Dlatego tez raczej do niego nie wroce.
No36 Do stop Krem zmiekczajacy naskorek  - nie zmiekczal nic przynajmniej na moich stopach dlatego sorry ale nie bede wyrzucac pieniedzy na badziewie.


Essence Me&My Ice Cream Lip Balm - pomadka ochronna pochodzaca z limitki. Niestety zlamala mi sie w pol wiec zuzylam tylko ta resztke ktora zostala. Miala ladny waniliowy zapach ale posiadala tez takiedziwne drobinki ktore drapaly mnie w usta.
Alverde Over Night Coffein Serum - chyba trafilam na czesto otwierana wersje bo nie dosc ze szybko sie skonczylo i wyschlo to jeszcze strasznie smierdzialo. Efektow nie zauwazylam wiec nie zamierzam po niego wracac.
Catrice Eye Brow Stylist 020 Date With Ash-ton - uwielbiam ta kredke i jak widzicie zuzylam ja do samego konca. Oczywiscie kolejna jest juz w uzyciu :D
Sun Dance Lippenpflegestift - uwielbialam ta pomadke ochronna za dzialanie i piekny waniliowy zapach i napewno kupie kolejna kiedy przyjda kolejne wakacje :D

 
Bebe Young Care 3in1 Pflegende reinigungstücher - juz dawno ich nie mialam :) Calkiem przyzwoite chusteczki dobrze sprawdzajace sie do demakijazu nawet oczu.
Balea Young Soft&Care Feuchtigkeitspendende Reinigungs Tücher Pink Orchid - mialy ladny zapach ale moich ulubionych z limitowanej edycji o zapachu kokosa nie pobily.
Ebelin 50 Sensitiv Einmal Waschlappen - tradycyjnie jak co miesiac pojawia sie opakowanie :) Tych jednorazowych reczniczkow uzywam do wytarcia twarzy po umyciu. Poprostu je uwielbiam i sa napewno duzo bardziej higieniczne niz recznik.
Ebelin 40 Maxi Pads - takze i te waciki co miesiac pojawiaja sie w denku. Co tu duzo mowic poprostu je lubie chocby z tego wzgledu, ze sa duze i wygodniejsze w uzyciu :)



Probki, Maseczki i takie tam :)


I to na tyle jesli chodzi o moje zuzycia :) Nastepne denko czyli listopadowe napewno bedzie duzo wieksze bo juz teraz widze ze mase produktow mam na wykonczeniu :)

środa, 30 października 2013

Balea - Delikatny Zel Do Mycia Twarzy

Witajcie :)

Co prawda mialam na dzis zaplanowany zupelnie inny post no ale nie wyrobilam sie ze zrobieniem zdjec a, ze jak raz skonczyl mi sie dzisiaj rano jeszcze jeden kosmetyk, ktory powedruje do denka, ktore swoja droga oczywiscie i tradycyjnie pojawi sie jutro :), wiec pomyslalam, ze wrzuce Wam jego recenzje :)
Mowa tu o Pflegesanftes Waschgel od Balea :)


Jak zwykle zaczne od opakowania:) Przezroczysta, plastikowa buteleczka z rozowa pompeczka :) Doskonale mozemy kontrolowac ile produktu zostalo nam w srodku co mi osobisciesie bardzo podoba bo nie lubie kiedy uzywam jakis kosmetyk i nagle sie konczy a ja nie daj Boze nie mam nic w zapasie (co oczywiscie raczej sie nie zdarza :P ). Wszystko utrzymane jest w rozowej tonacji takiej powiedzmy typowo dla nastolatek ;) Nastolatka jak wiecie juz dawno nie jestem ale nie przeszkodzilo mi to w przetestowaniu tego zelu :) Jego pojemnosc to 150ml za ktore placimy nie wiecej jak 1,50 euro (mowie Wam,ze mam ostatnio cos z pamiecia bo cen nie moge zapamietac :P )


Rzecza, ktora mnie najbardziej draznila w calym tym produkcie byla niestety pompka :(  Pompka, zreszta jak i cala ta spiralka pod nia sa niestety z plastiku i to tak twardego, ze niesamowicie ciezko sie ja naciskalo by wydobyc z niej produkt :/. To sprawilo, ze zniechecilam sie do tego produktu i szczerze przyznam, ze nie moglam sie doczekac az go skoncze...


Dla zainteresowanych i dociekliwych zamiescilam powyzej sklad.

Zel sam w sobie nie jest zly :) Dobrze myl, srednio sie pienil ale nie mialam po nim uczucia sciagniecia a kiedy przejezdzalam pozniej platkiem nasaczonym tonikiem po twarzy ten pozostawal czysty:) Nie uczulil mnie ani nie zrobil mi krzywdy co takze dobrze o nim swiadczy :) Zel przeznaczony jest dla kazdego rodzaju cery, przynajmniej wedlug producenta;) Ma bardzo delikatny ale bardzo przyjemny zapach grapefruita.


Konsystencja zelu jest niesamowicie gesta. Juz nawet nie pamietam kiedy ostatni raz uzywalam czegos tak gestego do twarzy... Jak widac na powyzszym zdjeciu w zelu sa zatopione takie male czerwone drobinki. Nie sa to jednak drobinki peelingujace a takie co sa powiedzmy koktajlem vitamin i podczas kontaktu ze skora jakby pekaja czy jak kto woli poprostu znikaja :) W kazdym badz razie nie czuc ich na skorze :)
Co do wydajnosci - zelu uzywalam niecale szesc tygodni. Wiadomo, ze nie byl tak wydajny jak jakikolwiek inny w piance ale w koncu ma inna konsystencje :)

Podsumowujac :
Fajnie sie go uzywalo ale szczerze przyznam, ze tylka to on mi nie urwal ani nie sprawil, ze wyskoczylam ze skarpetek - ot poprostu byl przyjemny ale nie byl jakas wielka rewelacja, ktora koniecznie musialabym zaraz kupic ponownie :)

wtorek, 29 października 2013

Kosmetyczni ulubiency pazdziernika

Witajcie :)

Kolejny miesiac nam sie konczy tak wiec po raz kolejny przychodze do Was z ulubiencami kosmetycznymi :) Jako, ze w tym miesiacu wielu kosmetykow uzywac nie moglam a o malowaniu sie w ogole nawet nie wspomne, ulubiencow jest tylko kilku. Ale okres pooperacyjny dzis sie konczy i juz ciesze sie na wszystkie mazidla i malowidla, ktore bede uzywac w listopadzie :D
Ale teraz do rzeczy :D


Batiste Dry Shampoo Coconut&Exotic Tropical - przez tydzien po operacji nie wolno bylo mi myc glowy zeby nie wywolac przypadkiem krwotoku ze swiezo zoperowanego nosa. W tym okresie jak zawsze ratowal mnie wlasnie ten osobnik :D. Jest on nie tylko pazdziernikowym ulubiencem ale generalnie od momentu pierwszego uzycia nie wyobrazam sobie bym miala go nie miec w domu bo jak same wiecie sytuacji awaryjnych nigdy nie brakuje :P. Wszystkim tym, ktore jeszcze nie mialy okazji wyprobowac tych suchych szamponow moge tylko goraco polecic :D:D:D
Wiecej na temat tego szamponu tyle ze w innej wersji zapachowej mozecie przeczytac tutaj.

L´oreal EverRich Tiefen-Nährpflege-Maske - taka niepozorna a okazala sie byc hiciorem w pielegnacji moich kudel :D Jestem w niej bezgranicznie zakochana :P A tak na powaznie - kupilam ja po raz pierwszy ale wiem, ze napewno nie ostatni :D Mam tylko nadzieje, ze moje wlosy nie przyzwyczaja sie do niej zbyt szybko... Jest dosyc droga jak na produkt drogeryjny ale co tam :) No i ten zapach...hmmmmhhhmmm :D:D:D Wszystkim tym, ktorzy maja suche i niesforne wlosieta naprawde moge z reka na sercu polecic :D
Takze i o niej mozecie poczytac tutaj.


Lavera BIO-Malve & BIO-Mandel Mildes Gesichtswasser - do uzywania tonikow wrocilam juz jakis czas temu ale wciaz szukam tego jednego jedynego :) Ten tonik kupilam tylko dlatego, ze rzadko kiedy uzywam kosmetyki tej firmy. Takze i on byl dosyc drogi bo za jedyne 125ml zaplacilam cos pomiedzy 5 a 6 euro. Tonik przeznaczony jest dla cery suchej i normalnej. Ma bardzo ladny,delikatny zapach a jego uzywanie to czysta przyjemnosc zwlaszcza, ze daje uczucie nawilzenia a nie sciagniecia twarzy. Ja zawartosc przelalam do opakowania z atomizerem i musze przyznac,ze dzieki temu tonik jest wydajniejszy anizeli mialabym go aplikowac odrazu z orginalnego opakowania :)

Decubal Odzywczy i Intensywnie Nawilzajacy Krem Do Twarzy - krem, ktory stosuje zawsze przy wieczornej pielegnacji twarzy w polaczeniu z olejkiem marchewkowym. Naprawde swietnie nawilza a rano moja cera jest gladziutka i mieciutka jak tylek niemowlaka :D Jest bezzapachowy tak wiec nie podraznia ale wielu osobom moze nie pasowac gdyz jest niesamowicie tlusty i troche to trwa zanim sie wchlonie. Mi osobiscie wieczorem to roznicy nie robi :D. Na zdjeciu jest juz puste opakowanie ale dzieki jednej z blogerek ( Olga :*** ) mam juz kolejne opakowanie :D Do tego wszystkiego jest niesamowicie wydajny :D
I o nim juz pisalam kilka slow, ktore znajdziecie tutaj.

Soap&Glory Hand Food - dlugo sie zastanawialam nad zakupem tego kremubo i on do tanich nie nalezal ale jak widac ciekawosc zwyciezyla :P. Na poczatku myslalam, ze milosci z tegonie bedzie ale jednak... Krem ma przyjemny zapach, choc moim zdaniem daleko mu do slynnych perfum Miss Dior. Ladnie nawilza i szybko sie wchlania :) No i to rozowe opakowanie - typowo dziewczece :D.
Co sadze o nim pisalam tutaj.


Labello Lip Butter Vanilla&Macadamia - tu troche oszukany ulubieniec a to ztego wzgledu, ze posiadam go relatywnie krotko ale zdazylam go juz na tyle intensywnie pouzywac, ze znalazl sie w ulubiencach :) To maselko jest wielu z Was dobrze znane jednak pod marka Nivea. Tak swoja droga to Labello nie jest niczym innym bo ta marka jest takze produkowana w tej samej firmie w Hamburgu co Nivea a i jak widzicie opakowanie jest identyczne :D. Maselko swietnie nawilza usta i do tego ma obledny zapach. Fakt opakowanie jest troche niehigieniczne bo trzeba w nim miziac paluchem ale co tam - w koncu uzywam go w domu a do torebki mam Baby Lips pomadke ochronna, ktora jest w sztyfcie :D

Maybelline Jade The Rocket Volum Express Mascara - jak widac dalej testuje  maskary drogeryjne wposzukiwaniu tej idealnej :D Ta jest calkiem calkiem blisko wlasnie tej jedynej. Jest to normalna wersja choc chcialam wodoodporna :P. Byl to jedyny kosmetyk z kolorowki, ktory w tymmiesiacu goscil na moich oczach czy w ogole w rejonie twarzy (poza maselkiem do ust :) ). Ladnie wydluza i rozdziela rzesy i calkiem dobrze ogarnia je a jak juz nie raz podkreslalam moje sa strasznie niesforne i do tego kazda rosnie w inna strone :/ Do tego posiada silikonowa szczoteczke a takie osobiscie lubie najbardziej :D

I to na tylejesli chodzi o ulubiencow pazdziernikowych :D
A jacy sa Wasi ulubiency? Moze mamy wspolnych :)?

niedziela, 27 października 2013

Ziaja Rebuild Peeling Myjacy Gruboziarnisty

Witajcie :)

Dzis przychodze do Was z recenzja kosmetyku, ktory zupelnie przypadkowo wpadl w moje rece :)
Mowa tu o Peelingu Myjacym Gruboziarnistym z serii Rebuild firmy Ziaja.


To, ze ja lubuje sie w peelingach wszelakich nowoscia dla nikogo byc nie powinno :) Chore jest jednak to, ze kiedy widze, ze w mojej szufladzie pozostalo jeszcze jedno badz dwa opakowania jakiegos peelingu do ciala, zaczynam wpadac w panike i kombinuje jak kon pod gorke by zrobic kolejne zapasy. I w taki to wlasnie sposob wpadl mi w rece ten oto peeling :) Zakupilam go na promocji o ile sie nie myle w Super-Pharm gdzie za 200ml produktu zaplacilam 9,99zl. Z tego co sie rozejrzalam to standardowa cena tego peelingu wacha sie miedzy 12 a 15zl zapewne w zaleznosci od miejsca zakupu.
Opakowanie to praktyczny sloiczek zakrecany od gory. Zanim zaczelam go uzywac, posiadal jeszcze folie jako zabezpieczenie przed wscibskimi paluchami co oczywiscie jest na plus. Dodatkowo odznacza sie swoim krwistym, czerwonym kolorem. Praktyczne jest i to bez dwoch zdan :)


Dla zainteresowanych zamieszczam powyzej sklad:)

Co do dzialania - peeling ma naprawde duze mikrogranulki, ktore trzeba przyznac robia swoja robote - swietnie peelinguja i zluszczaja martwy naskorek a sama skora po jego uzyciu odrazu robi sie mieciutka, gladka i nawet jakby lekko nawilzona. Co z pomoca redukcji cellulitu - szczerze to nawet na cos takiego nie zwracam uwagi bo ja cellulit zawsze mialam, mam i miec bede i wcale sie tego nie wstydze - jesli komus sie nie podoba i nie pasuje to niech sobie znajdzie inny objekt do jopienia sie :) ot co :D. Ale wracajac do peelingu to napewno nie wysuszyl mi skory ani nie zauwazylam zeby mi jakakolwiek krzywde wyrzadzil :)


Konsystencja peelingu jest wedlug mnie troche dziwna - w samym opakowaniu wydaje sie byc taka galaretowata natomiast po wydobyciu go na dlon okazuje sie, ze jest ona lekkawo rzadka ale nie leista. Mam nadzieje,ze wiecie o co mi chodzi :) Mam nadzieje takze, ze mozecie to troche ocenic po powyzszym zdjeciu :) Jedyne do czego moge sie tak naprawde przyczepic to zapach. Nie powiem,ze jest brzydki - poprostu nie moj. Ja lubie zapachy slodkie, owocowe, kwiatowe itd a ten tutaj jest mietowo-anyzowy i do tego naprawde mocny. Jesli mialabym go do czegos porownac to powiedzialabym, ze kojarzy mi sie z mascia Wick dokladnie taka jaka musze sie smarowac, kiedy jestem chora. A tego nie lubie :/

Podsumowujac :
Dzialanie jest naprawde genialne i zdzierak z niego calkiem przyzwoity jednak przez zapach nie sadze bym po niego jeszcze raz miala siegnac...

środa, 23 października 2013

Nowosci kilka :)

Witajcie :)


Jak pewnie zauwazylyscie od niemalze dwoch miesiecy nie pojawil sie zaden post zakupowy. Powodem jest to, ze staram sie troche zaoszczedzic ( jedzenie dla alergikow kosztuje majatek wierzcie mi ;) ) to raz a dwa, ze odkad mam dwa psy to roboty po uszy i nie mam czasu na bieganie po drogeriach - poki Diego nie urosnie to kazda okazja zajrzenia do DMu czy Rossmanna to dla mnie luxus :/
Niemniej jednak co nieco sie nazbieralo wiec pomyslalam, ze Wam pokaze co mi przybylo :)


Nie jest to jakos posortowane takze foty robilam jak leci :)

Nivea Long Repair - odzywka do wlosow kupiona z polecenia kolezanki. Osobiscie nie uzywam kosmetykow tej firmy bo do tej pory reagowalam na nie alergiami ale przy odzywce pomyslalam, ze co mi tam w koncu nie ma ona ani stycznosci z moja twarza ani skora glowy bo nakladam ja jedynie na dlugosc :) Zobaczymy czy sie spisze :)
Tutti Frutti Karmel&Cynamon Olejek Do Kapieli - mialam juz kiedys peeling o tym samym zapachu i o ile sam peeling byl na nie bo za slaby o tyle zapach byl boski :) Tak wiec skorzystalam z okazji i wpadl do koszyka :) Na nadchodzace chlodne dni bedzie w sam raz :D
Kneipp Cremebad Paradiesische Versuchung Kokosmilch&Monoiöl - kolejny plyn do kapieli o boskim zapachu slodkiego kokosa. Jak kokosa jesc nie lubie tak wachajac plyn moglabym zjesc opakowanie :P Uzylam juz kilka razy i musze przyznac, ze wart swojej ceny do tego robi naprawde genialna piane :D


Balea Creme-Öl Dusche Traubenkernöl&Pistazie - kremowy zel pod prysznic z olejkiem z pestek winogron i pistacjami. Jak tylko go zobaczylam i powachalam to nawet sie nie zastanawialamtylko wyladowal w koszyku. Ma ladny, slodki zapach pistacji a ja zarowno pistacje jak i ich zapach wrecz kocham :D
BeBeauty Spa Peeling Do Ciala Winogrona - podobnie jak plyn do kapieli z Tutti Frutti tak i ten peeling udalo mi sie dorwac przypadkowo. Poki co lezy w szufladzie i czeka na swa kolej choc przyznam sie, ze bardzo jestem jego ciekawa :)
Balea Creme-Öl Dusch Peeling Apfel&Zimtduft - kolejna nowosc w DMie czyli kremowy peeling do ciala o zapachu jablka i cynamonu. Jak go wacham to przypomina mi sie ciasto z dziecinstwa jakie robila prababcia :D Generalnie juz raz wspominalam, ze zapachu cynamonu nie lubie ale tylko jesli jest bardzo mocny a tu akurat jest on naprawde przyjemny. Jest to edycja limitowana wiec jesli macie na niego chrapke to spieszcie sie :)


Alverde Beauty&Fruity 3in1 Reinigungsschaum Limette Apfel - kolejna nowosc tym razem od Alverde czyli pianka do mycia twarzy o zapachu limonki i jablka. Przeznaczona jest do cery normalnej i mieszanej. Poki co musi poczekac az sie moj aktualny zel od Balea skonczy :)
L´oreal SkinPerfection Serum - serum do twarzyw przeuroczej szklanej buteleczce. Uzywam go juz od kilkunastu dni ale mam co do niego mieszane uczucia...
P2 Spa Time! 2in1 Wellnes Peeling - peeling do rak, ktory zawiera w sobie prawdziwe krysztalki soli morskiej i zapach mango. Przed uzyciem trzeba nim naprawde mocno powstarzac az sie obe warstwy wymieszaja. Uzylam go kilka razy i jak widac ubytek jest niewielki :) Fajnie peelinguje dlonie :)
Ziaja 25+ Krem Nawilzajacy Matujacy - callmeblondi tak go zawsze zachwala, ze musialam go dorwac jednak teraz zalega w szufladzie bo krem, ktory akuatlnie uzywam na dzien poprostu nie chce sie skonczyc:)


Cleanic Deo Soft Dezodorant w Chusteczce - z ciekawosci wzielam na wyprobowanie. Na podroze beda w sam raz :)
Butterfly - skarpetki zluszczajace skore stop. Dorwalam je za grosze na Ebayu wiec zobaczymy czy sa w ogole warte ;)
Schaebens Erdbeer Maske - lubie maseczki tej firmy a zwlaszcza ta truskawkowa z peelingiem :)


Essence Multi Action Mascara - kiedys ja chetnie uzywalam a ze jest tania jak barszcz to wzielam po raz kolejny :)
Maybelline The Rocket Volum Express Mascara - tak ze wszystkich stron zachwalana wiec postanowilam i ja przetestowac. Jak widac wciaz szukam maskary tej jednej jedynej :)


P2 Impressive Gel Kajal 030 Dramatic Taupe oraz 040 Dramatic Green - OMG one sa poprostu boskie :D.I do tego calkiem fajnie sie trzymaja na powiekach :D


Maybellin Color Tattoo 24HR By Eyestudio 87-Mauve Crush oraz 70-Metallic Pomegranate - takze i one musialy dolaczyc do mojej kolekcji :D Tego pierwszego narazie nie uzywalam za to z tym drugim bardzo sie polubilam :D Moim zdaniem to jedne z najlepszych cieni w kremie :D


I to by bylo na tyle. Mysle ze jak na niemalze 2 miesiace nie ma tego duzo a wiekszosc to powiedzmy sa rzeczy podstawowe takie jak zel pod prysznic czy pianka badz krem do twarzy.
Znacie moze ktores z tych produktow?

wtorek, 22 października 2013

L´oreal EverRich czyli moja najlepsza maska do wlosow

Witajcie!

Zas nie bylo mnie kilka dni - chwilowo nie mam na nic czasu :( Mam nadzieje, ze mi to wybaczycie :)

Dzis chcialabym Wam napisac kilka slow na temat mojej ulubionej maski do wlosow ever :D. Mowa tu o :


Maske zakupilam ponad 2 miesiace temu w DMie. Rozgladalam sie za czyms nowym czego jeszcze nie mialam i tak oto wlasnie owa maska przyciagnela moj wzrok. Opakowanie zawiera w sobie 200ml produktu a mimo to jest male, zgrabne i poreczne. Wykonane jest z mocnego plastiku z wieczkiem odkrecanym od gory. Ceny dokladnej nie pamietam ale oscyluje w granicach 5 - 6 euro co jak na drogeryjna maske wcale nie jest malo...


Wedlug Producenta maska ta nie zawiera sulfatow za to botaniczne oleje oraz wyciag z moreli. Szczerze przyznam, ze o ile w szamponach sulfatow nie toleruje ( juz i bez nich mam mega sucha skore glowy ) o tyle w maskach jest mi to obojetne - wiadomo jesli sa to sa a jak ich nie ma to na plus dla produktu :)
Konsystencja maski jest dosyc zbita bo jesli przechyle otwarte opakowanie do gory nogami to i tak nic mi nie wyplywa ale zarazem tez troche przypomina mi budyn ktorego notabene nie nawidze ( i dobrze bo jako alergikowi nie wolno mi go ). A zapach? Ahhhhh wedlug mnie jest boski - w opakowaniu jest bardzo intensywny i po pierwszym niuchnieciu mozna by stwierdzic, ze pachnie kokosem z domieszka czegos. Na wlosach zapach ten neutralizuje sie dla nosa na tyle, ze delikatnie czuc go dopiero kiedy machamy wlosami na wszystkie strony swiata :)


Jesli chodzi o dzialanie to musze przyznac, ze jestem naprawde pod wielkim wrazeniem! Maska przeznaczona jest do bardzo suchych i mocno zniszczonych wlosow czyli doslownie takich jak moje :P. Producent zaleca by po nalozeniu na wlosy pozostawic ja na 3 do 5 min po czym dokladnie wyplukac. Ja stosowalam ja 2 razy w tygodniu i zawsze zostawialam ja na dluzej ( zdarzylo sie nawet, ze mialam ja prawie 2 godziny na glowie :P ). Rezultaty za kazdym razem byly niesamowicie zadowalajace - wlosy byly mieciutkie, sypkie, nawilzone i ladnie sie ukladaly. Widac bylo golym okiem, ze cos je dobrze nawilzylo. Czasem zdarzalo mi sie nalozyc ja takze i u nasady glowy i nawet wtedy wlosy nie byly obciazone! Moje wlosy naprawde kochaja ta maske :D!
A wydajnosc? Uwazam, ze calkiem w porzadku bo maski nie trzeba wiele nakladac - moze dlatego uzywalam jej dobre 10 tygodni :D

Podsumowujac :
Uzywalam do tej pory naprawde duzo masek i jedne byly ok inne byly bublami ale zadna do tej pory nie zrobila na mnie az takiego wrazenia jak ta :D!! Naprawde goraco polecam ja osobom, ktore jak ja maja suche i zniszczone wlosy. Ja na dniach wybiore sie po kolejne opakowanie z cicha nadzieja, ze moje wlosy nie przyzwyczaja sie zbyt szybko do niej :)

piątek, 18 października 2013

Garnier Natural Beauty Odzywka z Maslem Kakaowym i Olejkiem Kokosowym

Witajcie :)


Dzis przychodze do Was z recenzja odzywki do wlosow z serii Natural Beauty z Maslem Kakaowym i Olejkiem Kokosowym firmy Garnier.


Odzywki uzywam okolo 2 miesiecy na przemian z innymi odzywkami i maskami i jako, ze dobiega ona konca (zostalo mi jej na max 1-2 uzycia ) mysle, ze jestem w stanie Wam co nieco o niej opowiedziec :). Zaczne od tego, ze odkad pamietam zawsze palalam niechecia do kosmetykow tej marki. Poprostu czego bym od nich nie uzywala jakos nie bardzo sie u mnie sprawdzalo :( Tym razem pomyslalam, ze odzywka mi krzywdy nie zrobi a skoro wile osob sie nimi w Polsce zachwyca to moze i ja bede :) Tak wiec bedac w DMie zakupilam te oto wersje bo wydala mi sie byc najbardziej odpowiednia dla mnie poniewaz jest przeznaczona do wlosow suchych i lamliwych czyli takich jak moje :( Choc na chwile obecna sa w lepszym stanie ale kosztowalo mnie to scieciem wlosow az do ramion :/


Specem od skladow to ja nie jestem - w szkole zawsze bylam slaba z chemii jak i innych scislych przedmiotow, ale co nieco potrafie rozczytac :) Tak wiec i widze, ze odzywka napewno zawiera olej palmowy, olej kokosowy i maslo kakaowe co oczywiscie jak najbardziej jest na plus ale zawiera cos co moze byc minusem a mianowicie isopropyl alcohol czyli rozpuszczalnik tudziez konserwant ktory niestety moze przesuszac wlosy ale ten na szczescie jest juz blizej konca skladu wiec sa go niewielkie ilosci.
Jesli chodzi o opakowanie odzywki to na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze nie ma mozliwosci kontrolowania ile zostalo jej w srodku poniewaz jest z masywnego,ciemnego plastiku, jednak kiedy podstawimy ja pod slonce, swiatlo to odrazu wszystko bezproblemowo widac :) Produkt zawiera 200ml, niestety ceny dokladnej Wam nie podam bo cos ostatnio mam z pamiecia :P ale mysle,ze nie bylo to wiecej jak 2 euro.


Konsytencja odzywki jest dosyc gesta, lekko kremowa a zarazem troche jakby taka galaretowata. Co do zapachu to jest on niewatpliwie kokosowy ale jest delikatny i szczerze przyznam, ze niezauwazylam zeby utrzymywalsie jakos specjalnie na wlosach - przynajmniej moich :)
Co do samego dzialania - odzywke uzywalam na wiele sposobow - tak jak zaleca producent czyli po umyciu szamponem na chwilke nalozyc i wmasowac w dlugosc az po same konce, na pol badz nawet i na godzine ale niestety za kazdym razem rezultat dawala taki sam a mianowicie zaden...Po prostu nie robila z moimi wlosami nic! Po jej uzyciu byly one jakies takie matowe ani nie byly miekkie ani nie byly nawilzone a juz napewno nie blyszczaly :( Nawet nie ulatwiala mi rozczesania wlosow a co najgorsze nastepnego dnia musialam zas myc glowe bo wlosy zaczely sie przetluszczac...Sadzac po skladzie smiem twierdzic, ze ona bardziej sprawdzilaby sie przy wlosach niskoporowatych-moje takie nie sa :(

Podsumowujac :
Niestety po raz kolejny nie zapalalam miloscia do tej marki...Wiem, ze w Polsce jest ona czasem dostepna w sklepach z chemia niemiecka ale i czasem mozna ja tez dorwac na allegro, jednak ja osobiscie nie moge jej polecic.


wtorek, 15 października 2013

Prostowanie przegrody nosowej, wycinanie polipow i czyszczenie zatok czyli co i jak :)

Witajcie!

Dzis bedzie niekosmetycznie ale w koncu moj blog ma byc o wszystkim i o niczym takze nie wszystko musi byc zwiazane z kosmetykami :) Pomyslalam, ze temat dzisiejszego postu moze byc przydatny dla niejednej z Was - jesli nie dzis to byc moze w przyszlosci :)
Jak juz wiecie w zeszlym tygodniu we wtorek mialam ogolnie mowiac operacje na nos - nie byla to operacja upiekszajaca czy cos w tym stylu bo moj nos (zabrzmi teraz nieskromnie ;) ) odkad pamietam byl maly, zgrabny i akuratny ;) Swoja droga to chyba jedyna czesc mojego ciala ktorej za nic bym nie zmienila :P. Zeby z gory rozwiac wszelkie watpliwosci powiem Wam co to za operacja i dlaczego do niej doszlo. Otoz jakis czas temu - dokladnie w lipcu, mialam przez trzy tygodnie dzien w dzien niesamowite bole glowy i bardzo mocne migreny, ktore wyjely mi ten okres z zycia. Kiedy poczulam sie lepiej, zebralam sie i poszlam do lekarza. Dostalam skierowanie na resonans czaszki w celu wykluczenia guzu mozga. Nastepnie dostalam skierowanie do radiologa na rentgen zatok. I tu okazalo sie, ze faktycznie przyczyna zostala odnaleziona. Lekarz, ktory mnie prowadzil potocznie nazywa sie tutaj w Niemczech HNO Arzt czyli lekarz od gardla,nosa i uszu. Postawil diagnoze, ktora brzmiala - chroniczne zapalenie zatok okolozebowych, polipy w muszli nosowej, skrzywiona przegroda nosowa a takze, ze w zatokach przynosowych nazbierala sie ropa ktora trzeba usunac. Pierwszy zabieg operacyjny podczas ktorego laserem zostal mi troszke udrozniony nos byla juz z koncem lipca, natomiast ta glowna operacja wlasnie w zeszlym tygodniu.
Jak wyglada zabieg ?
Niestety dokladnie na to pytanie Wam nie odpowiem poniewaz sam zabieg przebiega pod narkoza, wiec nie widzialam co mi robia - i pewnie lepiej :) Za to postaram sie Wam opisac jak to wygladalo przed i po :)
A wiec w poniedzialek na dzien przed operacja mialam termin u anestazjologa, ktory to mial mi po krotce opowiedziec co i jak bedzie sie dzialo po tym jak mnie ulula juz do snu ;) a takze musialam wypelnic taki formularz z roznymi pytaniami zdrowotnymi zarowno u mnie jak i rodziny. Pozniej dostalam termin na wtorek na 11.15 na operacje. Reszte dnia spedzilam na jakis tam duperelach juz w domu. Do wieczora wolno mi bylo normalnie jesc i pic natomiast na sam wieczor juz tylko lekki posilek. Na szesc godzin przed operacja moglam przyjac ostatni, nadal lekki posilek, natomiast do dwoch godzin przed operacja wolno mi bylo jeszcze napisc sie wody chocby dlatego, ze biore stale leki, ktore takze trzeba skonsultowac z lekarzem anestazjologiem.
Tak wiec na godzine 11.15 stawilam sie w lekarskim osrodku ( w Niemczech nie kazda operacja odbywa sie w szpitalach - czesto lekarze maja tak duze i typowo do operacji rozbudowane praktyki lekarskie, ze nie ma potrzeby robic tego w szpitalu ) i odrazu zostalam poproszona do kabiny z szafkami gdzie pielegniarka poprosila bym rozebrala sie niemalze " do rosolu " ( tylko majtki moglam zostawic ) po czym podala mi typowo szpitalna pizamke, ktorej nie wolno mi bylo z tylu zasznurowac ( dlaczego to nie wiem, nie pytalam ), zielony czepek na glowe ( taki jaki maja na glowach kobiety rodzace w filmach ;P ) oraz na stopy te smieszne niebieskie worki ochronne, ktore sie w szpitalach na buty naklada. Kiedy juz zalozylam to wszystko zostalam poproszona do sali przedoperacyjnej gdzie polozylam sie na lozko, zostalam przykryta koldra bym nie marzla, zostalo mi podlaczone EKG by podczas operacji lekarze widzieli jak moje serce pracuje oraz zostal mi zalozony wenflon. Po tym wszystkim zostalam przewieziona na sale operacyjna gdzie przelozono mnie na stol operacyjny, lekarze, ktorych bylo dwoch przedstawili sie ( pielegniarek bylo chyba z 5 ), zostalam zapytana czy wszystkie zeby moje sa na stale czy moze wkladki jakies mam, po czym po chwili jeden z lekarzy przsunal mi do ust taka rure i kazal to gleboko wdychac. To byla narkoza. Wiec w tym momencie urwal mi sie film :)
Po zabiegu :
Zostalam przewieziona na sale pooperacyjna, podlaczona pod kolejne maszyny i, ze tak to ujme na chama rozbudzona. Wtedy uslyszalam, ze juz po operacji po czym pielegniarka kazala mi usiasc. Za chwilke przyszedl lekarz i poprosil bym to co splywa mi po gardle poprostu polknela. Odrazu Wam mowie, ze po przebudzeniu bol jest niesamowity - bolalo mnie gardlo poniewaz mialam w nim rure umozliwiajaca mi oddychanie ale ta na szczescie zostala mi zalozona kiedy juz bylam pod narkoza, bolala mnie glowa i czulam sie jakby mi cos na nia parlo, tak samo bylo z nosem - bol i parcie niesamowite no i na koniec nie wiem czemu ale bolaly mnie przednie zeby...W kazdym badz razie po ok. 30minutach przyszedl ponownie jeden z lekarzy i kladac mi jedna reke na czolo druga pociagnal za tampony w nosie. Zas bol niesamowity a mi z nosa odrazu polala sie farba. Pielegniarka zalozyla mi pod nosem opatrunek po czym podala szklanke wody i tabletki przeciwbolowe. okolo 15min pozniej lekarz pozwolil mi na wyjscie do domu. Kiedy ja ubieralam sie spowrotem w kabinie, pielegniarka zadzwonila po mojego TZta zeby mnie odebral. Kiedy TZ sie pojawil musial podpisac pismo, ze od tego momentu przez kolejne 24 godziny nie zostawi mnie samej choc na chwile. Na odchodne dostalam recepty na antybiotyki, leki przeciwbolowe, spray do nosa oraz opatrunki, ktore mialam sobie w domu sama zmieniac. Po powrocie do domu spedzilam caly dzien w lozku bo wszystko bolalo niesamowicie. Noc mialam nieprzespana. Nastepny dzien wcale nie byl juz lepszy - nadal wszystko boli zwlaszcza gardlo po tej rurze. Na 9 rano mialam termin kontrolny u lekarza. Zostal mi przeczyszczony nos, po czym zostaly zalozone nowe tampony i opatrunek. Nie bylo to bardzo bolesne ale niesamowicie nieprzyjemne :/. Potem moglam spowrotem do domu. Lekarz przypomnial mi tylko, ze w dalszym ciagu nie wolno mi myc glowy ani brac kapieli w wannie a jedynie pod letnia woda pod prysznicem. No i oczywiscie za dwa dni musialam ponownie do kontroli. Przy drugiej wizycie u lekarza tampon zostal usuniety a ja zaczelam w koncu oddychac nosem. Dodatkowo lekarz zalecil mi plukanie nosa ( w sensie, ze mialam sobie po kilka kropel wstrzykiwac i wciagac ) olejem by pozbyc sie tych wszystkich strupkow i zakrzepow, ktore porobily sie po operacji.
Dzis jestem tydzien po i dopiero teraz coraz mniej boli mnie nos za to coraz lepiej przez niego oddycham :)

Uwazam, ze warto zrobic ten zabieg nawet jesli jest to bolesne i zle sie po nim czujemy. Jeszcze jako ciekawostke powiem Wam, ze jesli nie zrobi sie tego zabiegu jeszcze za mlodu to na starosc moze nam przez to siasc serce....

poniedziałek, 14 października 2013

Karaibski Sen od Balea

Witajcie :)

Za mna koszmarny weekend podczas ktorego niemalze nie zmrozylam oka za to spedzilam go z Rudim w klinice dla zwierzat. Co prawda w miedzy czasie Rudi juz jest w domu ale dalej nie do konca wiadomo co mu jest :( Miejmy nadzieje, ze niedlugo ten horror sie skonczy i moj pupil spowrotem bedzie zdrowy.
Jak zwykle odbilam od tematu wiec juz do niego wracam :) Dzis chcialabym powiedziec Wam o Caribbean Dreams firmy Balea :)


Powiedzcie sami - czyz to opakowanie nie jest przesliczne? Napewno odrozna sie od wszystkich innych zeli do golenia :) i to powod dlaczego go kupilam :D. Jest a raczej byl to drugi zel do golenia tejze firmy. Za 150ml zaplacilam 1,35 euro. Choc osobiscie nie lubie ani jesc ani pic nic co zawiera kokos to jego zapach bardzo mi sie podoba :) Zapach tego zelu jest leciutko chemiczny ale niesamowicie zblizony do prawdziwego zapachu kokosa. Niestety ja wyczuwalam go tylko kiedy przysuwalam nos do dozownika - podczas aplikacji jakos nie pachnial w ogole :(


Dozownik jak dozownik :) Wielki plus dla niego za to, ze sie nie zacinal i bez problemu dozowalam sobie tyle ile mi potrzebne bylo :) To czego jednak nienawidze to to, ze zawsze po dozowaniu kiedy naloze nakretke i przy kolejnym uzyciu ja sciagam to caly dozownik jest uwalony piana :/ Mnie cos takiego poprostu doprowadza do szalu :/


Konsystencja zelu niestety nie byla juz tak fajnie zbita jak tego jagodowego :( Ten zel byl juz rzadszy i przez to potrzebowalam go troche wiecej...Z rozprowadzeniem na skorze nie bylo najmniejszego problemu ale musze przyznac, ze maszynki, ktore uzywam do golenia po jednym uzyciu nadawaly sie juz do wyrzucenia! Ten zel je niesamowicie tepil i zapychal :( W kazdym badz razie zel ani nie zapchal mojej skory ani jej nie podraznil ani nie wysuszyl wiec choc tyle jest na jego plus.

Aqua, Palmitic Acid, Triethanolamine, Stearic Acid, Glyceryl Oleate, Isopentane, Sorbitol, Propylene Glycol, Isobutane, Parfum, Hydroxyethylcellulose, PEG-90M, Pentaerythrityl Tetradi-T-Butyl HydroxyHydrocinnamate, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Phenoxyethanol, Glyceryl Stearate, Coumarin, CI 19140, CI 42501.

Podsumowujac :
Nie bardzo przypadl mi on do gustu - konsystencja nie taka wiec i wydajnoscia nie grzeszyl a do tego musialam co rusz kupowac nowe maszynki co oczywiscie kosztowalo mnie wiecej niz jakbym odrazu w lepszy zel zainwestowala :/ No coz - ja juz wiecej po nia nie siegne i Wam takze jakos specjalnie jej nie polecam. 

sobota, 12 października 2013

Pink Box Pazdziernik (DE)

Witajcie :)


Zyje :) Nosa tez nie urwalo :) Troche Was zaniedbalam ale nie bede sie tlumaczyc - wydarzylo sie w moim zyciu cos, co przewrocilo je naprawde do gory nogami :( Jak juz wspominalam zamierzam wysmarowac post odnosnie operacji, ktora mialam bo wiem, ze wiele osob taka operacja czeka i mysle, ze okaze sie to byc przydatne. Jednoczesnie za jakis czas pojawi sie post o troche nietypowej tematyce, ktorej do tej pory nie poruszalam a ktora moze dotyczyc takze wielu z Was a przede wszystkim osob z alergia pokarmowa. Ale zanim do tego dojdzie sama musze sie przyzwyczaic do nowego trybu zycia.
A dzis jak co miesiac chcialabym pokazac Wam zawartosc kolejnego Pink Boxa :)


Zaczne od pierwszego produktu ktorym jest Pure Olive&Magnolia Hand Lotion firmy Victory&Bubbuls - wersja pelnowymiarowa 270ml cena 4,50 euro. Jeszcze nie otwieralam bo mam resztki innych kremow ale ciesze sie z nowego bo bede mogla sobie na toaletce postawic i tak kremowac dlonie :) Do tego w tak duzej wersji kremu jeszcze nie posiadalam wiec zawsze cos :)


Pedibeahr Rosen Fußcreme mit Urea - to takze wersja pelnowymiarowa zawierajaca 30ml za cene 2,90 euro. No coz krem do stop to takze kosmetyk, ktory u mnie zostaje na bierzaco zuzywany tak wiec i ten sie nie zepsuje :)



NYC New York Color Smooch Proof 16hr Lip Stain - kolejny pelnowymiarowy produkt 3ml za cene 5,95 euro. Moja pierwsza mysl byla " yyyyyy co to kurwa ma byc??!" Okazalo sie, ze to mazak do ust ktorego o ile na dloni widac w lekkim brzoskwiniowym odcieniu o tyle na ustach jakby go w ogole nie bylo. Jednym slowem kicha...


Miss Sporty Et Voila French Manicure Nagellack - ostatni pelnowymiarowy produkt, zawierajacy 8ml i kosztujacy 2,95 euro. Frencha coprawda nie robie ale lakier moge przetestowac - jesli mi sie nie spodoba to zawsze moge podac dalej :)


Zartgefühl Gesichtstonic Cotton Candy - dostalam probke o pojemnosci 50ml jednak pelnowymiarowy produkt zawiera 200ml i kosztuje 14,90 euro. Boze ten tonik do twarzy pachnie bosko slodkimi cukierkami :D:D:D:D juz sie nie moge doczekac kiedy moj aktualny tonik sie skonczy i bede mogla uzyc wlasnie tego :D


Jako dodatki byla jakas gazeta i ulotki. Generalnie zas jest kicha choc w tym miesiacu dostalam 2 produkty z ktorych sie ciesze:) Na szczescie moje abo konczy sie bodajze za 3 miesiace i wtedy zrezygnuje z tego boxa bo cos on sie ostatnio zepsul jesli chodzi o zawartosc i wrzucaja tam w wiekszosci tylko kiche :/

A jak Wam sie on widzi ?

wtorek, 8 października 2013

Wanilia i pomarancz od Alverde...

Witajcie:)

Zapewne kiedy to czytacie ja juz leze na fotelu operacyjnym i pod wplywem narkozy spie badz jestem juz po operacji i wybudzam sie z narkozy :) W kazdym badz razie kiedy dojde juz do siebie zamierzam naskrobac kilka slow dotyczacych tego co to za operacja,dlaczego ja mialam i generalnie jak to wyglada ( oczywiscie do tego momentu poki nie odplyne jak i po wybudzeniu sie i pierwszych dniach po ) by dodac otuchy badz odradzic tym osobom, ktore takze beda musialy przez to przejsc :)
Ale nie o tym dzis mialo byc :)
Dzis naskrobie moje odczucia odnosnie Masla do ciala z wanilia i pomarancza od Alverde.


Maselko to a raczej ta wersja zostala wypuszczona z okazji 40stolecia DMu. Nie bylabym soba gdybym zaraz nie poleciala do drogerii i go nie zakupila - to nic ze w szufladzie zalegaja tonami inne kremy, masla itd itp :P. Zawsze sobie mysle - " to nic przeciez i tak je napozniej za kilka miesiecy zuzyje " co faktycznie jest prawda ale mimo tego sama sie na siebie zloszcze, ze nie umiem sobie odpuscic :P.
Opakowanie zawiera 200ml produktu a jego cena byla cos pomiedzy 2 a 3 euro. Nie jestem w stanie Wam powiedziec dokladnie ile kosztowalo bo cos mi ostatnio pamiec szwankuje:P Chyba czas walnac reseta :P.


Jak to czesto bywa po odkreceniu nakretki ukazala sie moim oczom folia, ktora oczywiscie byla cala zamknieta dzieki czemu wiedzialam, ze ja i tylko ja bede wkladala tam moje palce :) Bo jak wszyscy dobrze wiemy zawsze znajdzie sie ktos kto umarlby gdyby wczesniej w sklepie nie otworzylby opakowania, nie zerwal tej folii, nie wsadzil tych swoich brudnych paluchow,ktore to Bog wie gdzie wczesniej mial po czym stwierdzil, ze to jednak nie jego zapach i odlozyl spowrotem na polke produktu. No Kurwa Mac jak zobacze na wlasne oczy, ze ktos tak robi to przysiegam, ze podejde i mu te jego paluchy do wlasnej dupy wsadze!!!
Ale wracajac do tematu - maselko ma przyjemny zapach - czuc delikatnie wanilie ale bardziej kroluje w nim pomarancz :) Wedlug mnie jest to juz taki bardziej cieplejszy zapach powiedzialabym nawet, ze wlasnie bardziej na jesien i poczatek zimy choc zostal wypuszczony jeszcze latem :)


Konsystencja jest tak samo zbita jak we wszystkich pozostalych kremach badz maslach tejze firmy.
Swojego czasu bardzo lubialam maselka od Alverde ale z czasem cos mi sie odwidzialo. Jestem niestety ofiara ladnych opakowan badz limitek i choc wiem, ze cos mi nie bedzie odpowiadac to i tak kupie - glupie prawda? Tak tez bylo z tym maselkiem. Mialam nadzieje, ze moze cos sie w nich zmienilo ale niestety nie :( Maslo jest jakies takie tepawe, owszem daje sie rozprowadzic ale zamiast sie wmasowywac i wchlaniac ono sie marze w te i wewte po czym strasznie sie dlugo wchlania. Do tego nie daje a w sumie nie dawalo mi jakos specjalnie uczucia nawilzenia - wrecz przeciwnie czulam sie jakos tak oblepiona czyms :( Strasznie sie na nim zawiodlam :( Na szczescie nie uczulilo mnie ani nie zrobilo mi jakiejkolwiek krzywdy :)
Jak sie pewnie domyslacie jak na zlosc bylo ono dosyc wydajne...Swoja droga dlaczego to czego nie lubimy zawsze jest wydajne bardziej niz bysmy tego chcieli? Przeciez i tak stosowalam go codziennie...I to okolo 3,5 tygodnia...


Podsumowujac przyznam sie, ze nie lubie masel od Alverde i naprawde bylo to ostatnie jakie kupilam (nawet gdyby kolejne mialy byc ze zlota to nie i koniec!). Wole sobie odlozyc jeszcze kilka euro i zainwestowac te pieniadze w masla od The Body Shop do ktorych maselkom z Alverde jest naprawde jeszcze daleko....

niedziela, 6 października 2013

Soap&Glory Hand Food - Gdzie ta Miss Dior Cherie?

Witajcie :D!

Dzis przychodze do Was z recenzja kosmetyku na, ktorego to bylam juz dluzszy czas napalona niemalze tak jak szczerbaty na suchary :) Mowa tu o Hand Food firmy Soap&Glory. W Niemczech nie mam jakiegos ogromnego problemu z dostepem do kosmetykow tejze firmy - mozna je zakupic w niemalze kazdym Douglasie badz w internecie.


Na niemalze kazdym niemieckim kanale na YT badz na niemieckich blogach bylo i w sumie nadal jest glosno o tych produktach. Czesto zastanawialam sie nad kupnem czegos, bo maja spory wybor - od kremow do rak badz ciala, peelingow az po szampony itd. ale za kazdym razem jednak rezygnowalam bo musze przyznac, ze ich ceny poprostu odstraszaja! Krem do rak o ktorym dzis mowa zawiera 125ml a jego cena to 9,95 euro. Przyznajcie sami, ze cena jest poprostu zabojcza.


Opakowanie kremu ma cos w sobie i przyciaga wzrok, do tego ten rozowy, dziewczecy kolor - ladnie wyglada stojacy na biurku badz szafce nocnej :) Jak u wiekszosci tego typu kremow zamkniecie stoi do dolu i jest na klik :) W moim przypadku otworek z ktorego wydobywa sie krem jest wiecznie umorusany wybaczcie wiec fakt, ze widac to takze na powyzszym zdjeciu :) Tubka sama w sobie jest miekka ale i tak kiedy krem sie skonczy bede ja rozcinac by wydobyc jeszcze wszystkie jego resztki :)
Szczerze Wam sie przyznam, ze kiedy kupilam juz ten krem musialam go odrazu wyprobowac bo strasznie interesowal mnie zapach,ktory to wszedzie porownywany jest do perfum Miss Dior Cherie. Jakie bylo moje zdziwienie po pierwszej aplikacji! Wedlug mnie nie mial on z tymi perfumami nic wspolnego, draznil mnie i uznalam, ze poprostu smierdzi!Malo tego pomyslalam tylko, ze osoba, ktora jako pierwsza stwierdzila, ze zapach kojarzy sie z perfumami musiala chyba tak jak ja miec scentrowany nos!
Na dzien dzisiejszy uwazam jednak, ze zapach jest bardzo ladny, delikatny i wcale nie jest drazniacy, mimo tego ciagle podtrzymuje zdanie, ze nie ma on nic wspolnego z perfumami :) Jednak jak on dokladnie pachnie nie jestem w stanie Wam opisac - w tym jestem poprostu kiepska :) Chyba potrzebowalam czasu by sie do niego przyzwyczaic :D


Sama konsystencja kremu jest zbita ale bezproblemowo daje sie rozprowadzic. Producent twierdzi, ze jest to krem nietluszczacy dloni i choc moje pierwsze wrazenie bylo zupelnie inne to podobnie jak w przypadku zapachu, z czasem uwazam, ze faktycznie jest to prawda. Jest tylko jeden warunek - aby krem sie szybko wchlonal i nietluscil dloni trzeba go naprawde mala ilosc nalozyc - jeszcze ciut mniejsza niz na powyzszym zdjeciu :) Co do nawilzania - no coz ja jak juz nie raz wspominalam mam dosyc suche dlonie wiec u mnie efekt milych i gladkich dloni nie utrzymuje sie jakos super dlugasnie ale nie zmienia to faktu, ze przyjemne w dotyku sa one dluzej niz przy wielu kremach drogeryjnych a to w moich oczach jest jak najbardziej na plus :).
Kolejnym punktem, ktory jest na plus jest wydajnosc tego kremu. Kupilam go jakos z koncem sierpnia o ile sie nie myle i do tej pory przy kilkukrotnym uzytku kazdego dnia zostalo mi jeszcze niemalze polowa opakowania! Podejrzewam, ze w tym miesiacu sie skonczy mimo tego wedlug mnie 2 miesiace dla jednego kremu to duzo:)!


Dla zainteresowanych sklad :)
Na opakowaniu istnieje takze informacja, ze krem zawiera Shea Butter i olejek Macadami:)

Podsumowujac :
Nawet jesli na poczatku bylam nim zawiedziona to uwazam, ze jest dobry :) Czasem trzeba dac kosmetykom druga szanse i dojsc do tego w jaki sposob je uzytkowac by faktycznie daly efekty:) Ja napewno jeszcze nie raz siegne po kolejne opakowania anawet skusze sie na kolejne produkty jakie firma ma w ofercie :)

A moze Wy znacie badz uzywacie cos z Soap&Glory i mozecie mi polecic :)?

piątek, 4 października 2013

Na Slodko i Na Przyjemnie :)

Witajcie :D

Dzis przychodze do Was z luzniejsza notka :) Jak juz raz wspomnialam odkad mamy Diego malo sypiam i czuje sie powoli jak Zombie - jesli sie czyms nie zajme a poprostu usiade odrazu mozg mi sie wylacza i potrafie nawet na siedzaco zasnac:P. No ale - jak to sie mowi "cierp cialo cos chcialo" ;)
Nie wiem jak to u Was wyglada ale ja nie wyobrazam sobie wieczoru w domu bez zapalonych swiec. Do tego najlepiej byloby jeszcze zeby pachnialy - wtedy jestem szczesliwa :D. Faktem jest, ze mam scentrowany nos i zapach musi byc z reguly naprawde intensywny zebym byla w stanie go wyczuc i okreslic. Niestety wszystko to co jest lzejsze jest dla mnie niewyczuwalne :( Ale ale - niedlugo ma sie to zmienic - mam nadzieje, ze po operacji nosa kiedy wszystko sie juz zagoi bede nareszcie wszystko czula :D.
Wracajac jednak do tematu ;) - dzis chcialabym Wam przedstawic kilka swiec, ktore umilaja mi moje wieczory i, ktore takze w wiekszosci czuje :D


Zaczne najpierw od mojego najwiekszego ulubienca z Yankee Candle. Mowa tu o Vanilla Cupcake. Przysiegam, ze za ta swieczke to bym sie chyba dala pokroic;) Ma bardzo slodki i bardzo intensywny zapach, ktory u mnie roznosi sie po calym domu:D. Nie mam pojecia jak naprawde pachna cupcake ani jak smakuja ale to chyba dobrze bo jesli tak jak ta swieca to nie jadlabym chyba niczego innego :P. Wiekszosc tego typu zawiera skladniki jak mleko badz cukier a mi ze wzgledu na alergie nie wolno takich rzeczy wiec chociaz sobie powacham :D
Ja posiadam duza swiece, ktora zawiera 623g i tutaj w Niemczech kosztuje 28 euro.


Kolejna swieca takze od Yankee Candle jest Christmas Cookie. Ta swiecie mam dosyc niedlugo bo nawet pelny miesiac jeszcze nie minal od jej zakupu :) Jest ona takze slodka ale juz nie tak bardzo jak poprzednia i tez mniej intensywna. Jestem w stanie jeszcze minimalnie ja wyczuc wiec moge stwierdzic, ze nie nalezy do tych najslabszych :D.
Podobnie jak powyzsza swieca, tak i ta ma 623g i kosztuje 28 euro.


Ostatnia swieca od Yankee Candle jest Sweet Strawberry. O ile w sloiczku czuje ja naprawde bardzo dobrze i niesamowicie mi sie podoba bo zapach ma taki slodko-kwasny o tyle kiedy sie pali nie czuje jej niestety w ogole. Dlatego tez z reguly jest palona w salonie bo moj TZ ja czuje i bardzo mu sie podoba:)
Akuratnie ta swieczka nalezy do tych srednich, zawiera 411g i kosztuje 23 euro.

Posiadam takze jeszcze troche tartow, tych jednak nie fotografowalam bo roznie to z nimi bywa i jedne wyczuwam innych nie :)


Teraz kolej na rarytasy z Bath&Body Works :) Zaczne od Tiki Beach, ktora takze nalezy do moich najwiekszych faworytow :D Wedlug mnie pachnie ona pieknie takim bardzo slodkim kokosem, ktory jest intensywny ale spokojnie - glowa raczej nie powinna od niego rozbolec :D Zapach tej swieczki kiedy jest rozpalona takze unosi sie w calym domu :D. Uwielbiam ja sobie odpalac kiedy wieczorami mam chwile dla siebie i leze sobie w lozku czytajac ksiazke :D
Jest to duza swieca, ktora zawiera trzy knoty i pali sie ok. 45 godzin. Jej koszt to 89zl w regularnej cenie, ktora krotko mowiac jest wysoka dlatego zawsze warto polowac na promocje :)


Nastepnym duzym faworytem wsrod swieczek z Bath&Body Works jest Frosted Cupcake :D. Takze i ta swiecie uwielbiam niesamowicie :D Wedlug mnie pachnie ona jakby lodami kawowymi :P Niemniej jednak jest ona takze o takim slodkawym zapachu, ktory takze jest intensywny i roznosi sie po calym domu :D
Takze ta swieca posiada 411g, trzy knoty i kosztuje 89zl.


Kolejna swieca jest Paris DayDream takze od Bath&Body Works. Z calej tej serii byla to jedyna swieca, ktora zrobila na mnie wrazenie :) Wedlug mnie pachnie ona takimi eleganckimi, dosc mocnymi i bardziej wieczorowymi perfumami. I tak szczerze mowiac faktycznie pasuje do powiedzenia "Francja elegancja" :)
Kolejna swieca o pojemnosci 411g, trzech knotach i cenie 89zl.


Palm Beach Cooler Cocktail jest jedna z moich pierwszych swiec jakie z Bath&Body Works mialam. Tutaj akuratnie jest to duza swieca , ale posiadam takze srednia jej wersje, ktora jest jeszcze niewypalona ( o niej bedzie takze zaraz kilka slow ) dlatego tez ta duza jako jedyna zostala jeszcze nie napoczeta :) Takze ona pachnie slodko i przyjemnie i faktycznie troche takimi koktajlami letnimi :D
Jak wszystkie poprzednie swiece tej firmy ma ona 411g i jej cena to 89zl.


Villa Bergamot o, ktorej juz kiedys w jednym z postow wspominalam, pachnie takim prawdziwym, seksownym mezczyzna :D Jej zapach jest intensywny i to na tyle, ze majac np. katar i tak jestem w stanie ja wyczuc :D Napewno nie wszystkim spodoba sie ten zapach jednak ja lubie sobie co kilka dni ja odpalic :D
Tak jak powyzsze swiece jest duza i w tej samej cenie co pozostale.


Mahogany Teakwood jest pierwsza duza swieca jaka sama zakupilam bedac w Warszawie :) Powachalam ja raz i przepadlam:D! Jest to najmocniejsza i najintensywniejsza swieca firmy Bath&Body Works jaka posiadam. O niej takze juz raz wspominalam w jednym z postow :) Takze ona pachnie seksownym mezczyna, ktory wlasnie wyszedl z pod prysznica :D:D:D. I podobnie jak Villa Bergamot taki i ta nie bedzie sie kazdej z Was podobac i nawet pewnie u wielu osob moze powodowac bol glowy. Mimo tego na wieczorne kapiele w wannie jest niezastapiona :)
Jest to ostatnia duza swieca jaka posiadam :D


Na sam koniec jeszcze kilka slow o srednich swiecach z Bath&Body Works. Sa to : Palm Beach Cooler Cocktail o, ktorym juz wyzej byla mowa, oraz Sweet Pea. Sa to wlasnie moje dwie pierwsze swieczki. Niestety tak bardzo jak lubie swieczki tejze firmy tak nie moge polecic tych srednich. Owszem zapachy sa ladne ( w przeciwnym razie nie zakupilabym duzej wersji tej zielonej z lewej ;) ) ale najwiekszy problem w tych srednich jest to, ze wypalaja sie niesamowicie nierowno :(  Na dodatek, nad czym bardzo ubolewam, nie potrafie wyczuc tej Sweet Pea :( Juz w sloiczku pachnie delikatnie a odpalonej nie czuje ani troche :(. Do tego jesli macie naprawde duze pomieszczenia w domu badz mieszkaniu to tych malych chocby nie wiem jak ladnie pachnialy, nie bedziecie czuc :(
Srednie swieczki zawieraja 113g a ich regularna cena to 39zl, co takze jak na taka mala swieczke nie jest malo.


Uiiii, ale zem sie rozpisala :P Mam nadzieje, ze wytrwalyscie do konca :D

Moze Wy macie jakies ulubione swiece zapachowe, ktore sa warte uwagi i, ktore mozecie mi polecic? Badz zapachy powyzszych firm na ktore warto zwrocic uwage ? Aktualnie czekam na jeszcze jedna swiece ze strony juwelkerze.de i juz nie moge sie jej doczekac :D

Buziam :*