Z lekkim poslizgiem ale nareszcie udalo mi sie zabrac sie za ten post denkowy :) Czas najwyzszy rozstac sie z tymi pustymi opakowaniami ktore troche mi tu wadza ;)
Nie bede orginalna jak stwierdze ze luty minal szybko i patrzac na zuzyte produkty stwierdzam, ze mialam niezbyt duzo czasu by maziac sie roznymi kosmetykami :P. Denko jak co miesiac nie jest male ale tym razem nie jest tez tak potezne jak to zwykle u mnie bywa...
Tradycyjnie zaczynam od wlosow :)
Schwarzkopf Gliss Kur odzywka do wlosow suchych i zniszczonych ktora moje wlosy bardzo lubia. Wiadomo bomba silikonowa ale przynajmniej ogarnia moje wlosy na tyle ze sa mieciutkie i przyjemne w dotyku :)
Botanical Hair Recipes Fresh Line szampon ktory dostalam chyba w glossy boxie i lezal w szufladzie az sie w koncu za niego zabralam. Mial mala pojemnosc (75ml) ale byl mega wydajny. Ladnie nawilzal wlosy i nie podraznial skory glowy a to jest dla mnie wazne.
Alterra Haarkur Granatapfel&Aloe Vera maska o ktorej pisalam tutaj. Jak dla mnie jedna z lepszych i w dodatku tanich masek :) Oczywiscie kolejne opakowanie jest juz w uzytku :)
Lactel Urea Schampoo to moj dermatologiczny szampon. Juz nie raz wspominalam ze choruje od dziecka na luszczyce ktora jest straszna choroba i chwytam sie wszystkiego czego moge... Nie lubie tego szamponu ale kupuje co rusz bo dermatolog mi go przepisuje...
Schwarzkopf 3 Wetter Stylist´s Selection Trockenshampoo to relatywna nowosc tejze firmy. Sprawdza sie calkiem niezle i w przeciwienstwie do Batiste nie pozostawia uczucia szorstkosci na wlosach. Zapewne niedlugo kupie ponownie i wtedy cos wiecej o nim naskrobie :)
La Roche Posay Eau Thermale. Woda a w sumie jej 1/3 zalegala mi w lazience od zeszlego lata wiec zuzylam ja jako tonik do twarzy i w tej roli sprawdzila sie rownie genialnie :)
Balea Mattierende Creme ma calkiem zblizone dzialanie do Ziaji jedynie z ta roznica ze nie nawilza twarzy. Byc moze jeszcze do niego kiedys wroce poki co mam zapas innych kremow ;)
Merz Special SOS Maske to maseczka do twarzy w formie pianki ktora bardzo chetnie stosowalam w okresie letnim. Zapomnialam o niej i ostatnio jak wpadla w moje rece chcialam uzyc i niestety okazalo sie ze puste opakowanie lezalo juz kilka miesiecy :P
Rituals Trio o ktorym pisalam Tutaj . Nie jest to Must Have ale jesli bedzie okazja w przyzwoitej cenie to chetnie po nie jeszcze raz siegne :)
Farmona Tutti Frutti Peeling Do Ciala Melon i Arbuz - genialny zdzierak ktorego nikomu raczej przedstawiac nie trzeba :) Jak tylko bede w Polsce odrazu powedruja do koszyka :)
Balea Bodybutter Kakao naprawde mnie zachwycil wlasciwosciami nawilzajacymi i rozwazam zakupienie jeszcze jednego na przyszla zime :) Na jego temat mozecie poczytac tutaj.
Dresdner Essenz Naturell Skin Body Oil olejek o boskim zapachu ktory dodawalam sobie do kapieli w wannie dzieki czemu moja skora byla zawsze dobrze nawilzona, miekka i pachnaca :)
Dusch Das Golden Cashmere to dezodorant do ktorego napewno nigdy wiecej nie wroce - zapach mi w ogole nie odpowiadal a do tego ani troszke nie chronil...
Balea krem do stop z zawartoscia 10% mocznika z ktorego jestem bardzo zadowolona i niedlugo zakupie kolejne opakowanie :) Wiecej na jego temat znajdziecie tutaj.
Lavera Mildes Gesichtswasser to tonik o relatywnie malej pojemnosci ktory zuzylam juz po raz drugi. Jest dosc drogi jak na drogeryjny tonik ale moja cera go lubi. Podoba mi sie to ze nie ma uczucia sciagniecia po jego uzytku :)
Zuzylam takze kilka miniaturek ale jedyna ktora mnie zachwycila byl Biotherm balsam do ciala o boskim cytrusowym zapachu - kto wie moze zaopatrze sie w niego w okresie pozno wiosennym i wczesnoletnim :)
W zeszlym miesiacu udalo mi sie z kolorowkowych produktow zuzyc tylko dwa :
Collection niegdys 2000 czyli korektor ktorego przez wiele miesiecy uwielbialam ale po sam koniec zaczal mi strasznie ciemniec na twarzy wiec poki co powrotu nie planuje bo znalazlam cos nieco tanszego i dostepnego w niemieckich drogeriach :)
Max Factor Whipped Creme Foundation znalazl sie takze juz w jednych z ulubiencow. Lubialam ten podklad bo naprawde naturalny byl, nie ciemnial jedynie jego aplikacja byla troche...hm...powiedzialabym, ze wymagala przyzwyczajenia sie do aplikacji. Poki co nie wracam do niej bo chce pozuzywac to co mam (a nie jest tego malo).
I to tyle. Jak widzicie nie jest malo ale nie jest tez zbyt wiele. Generalnie powiedzialabym ze same podstawowe kosmetyki niemalze codziennego uzytku :)
bardzo fajne i ciekawe denko :)
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu kupić maskę z alterrry :)
OdpowiedzUsuńZ Twoich denkowców znam jedynie Avene żel i bardzo go lubiłam, gęsty i wydajny
OdpowiedzUsuńMaska Alterry u mnie szału nie robiła, ale uwielbiam peelingi Tutti Frutti
OdpowiedzUsuńSpore denko.
OdpowiedzUsuńDla mnie maska z Alterry nie przypadła dawniej do gustu. Było to jednak na włosach zniszczonych.
Ciekawe jakby spisała się teraz ;)
Ten kremik z Balea do stóp chętnie bym wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zużycia. Miałam kilka z tych rzeczy.
OdpowiedzUsuńmoja maska z alterry czeka i czeka aż ją zużyje :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle spore i bardzo fajne denko :) Masło do ciała balea czekoladowe takie kuszące jest :)
OdpowiedzUsuńTrochę się tego nazbierało ;)
OdpowiedzUsuń